Recenzja komiksu - Invisible Woman (2019) #1

Prawie równo rok po powrocie Fantastycznej Czwórki na półki komiksowe (i do łask wydawnictwa), Marvel wypuścił pierwszy z pięciu zeszyt miniserii Invisible Woman. Jest to pierwsza solowa seria Sue od czasu, kiedy zadebiutowała w 1961 roku z resztą Fantastycznej Czwórki. Jednak nie będzie się ona skupiać na Sue matce, Sue żonie, Sue siostrze, Sue przyjaciółce, Sue członkini Fantastycznej Czwórki, otóż nie. Przez pięć zeszytów będziemy przyglądali się Sue szpiegini.

Za scenariusz odpowiada Mark Waid, a rysunkami zajmuje się Mattia De Iulis. Mark Waid nie tylko jest uznawany za osobę, której run Fantastycznej Czwórki z 2004 roku jest jednym z najlepszych, ale napisał on również serię S.H.I.E.L.D. (2014-2016), w której w zeszycie czwartym przedstawił nam Sue Richards, szpieginię TARCZY. W nowej miniserii Waid rozszerza ten jeden zeszyt, pokazując, jak długo Sue pracowała dla tej organizacji – na samym początku widzimy jedno z pierwszych zadań Sue, odbywające się dziesięć lat temu, kiedy Sue jeszcze nie była żoną Reeda.


Rysunkami Mattia De Iulisa zachwyciłam się w serii Jessica Jones pisanej przez Kelly Thompson, dlatego widząc jego nazwisko przy solówce Sue, byłam bardzo zadowolona. Jego kreska pasuje do serii kobiecych, ponieważ ubrania na nich leżą tak, jak powinny, ich kształty są proporcjonalne i bardzo rzadko zdarza mu się narysować zbyt wypiętą pozę. Do wyglądu Sue De Iulisa dodał drobny szczegół – pieprzyk nad prawym kącikiem ust.


Ten pierwszy zeszyt jest prawdziwie zeszytem wprowadzającym, bo czytamy o szpiegowskiej przeszłości Sue, poznajemy ludzi, z którymi współpracowała, zostaje nam pokazane, kim Sue jest teraz, a w końcu dowiadujemy się, co będzie główną fabułą miniserii. Nawet jako szpiegini Sue uznaje te same zasady, według których działa jako superbohaterka, ale może sobie na to pozwolić przez swoje moce. To właśnie dzięki nim tak dobrze odnajduje się w branży szpiegowskiej, nawet wtedy, kiedy dopiero zaczyna się uczyć używać ich w pełni, czyli nie tylko używa mocy niewidzialności, ale i wytwarzania pól siłowych. Również z tego powodu TARCZA pozwala jej udawać się na misje, mimo że Sue nie używa broni. Biorąc pod uwagę fakt, że od czasu pokazanej nam misji minęło około dziesięć lat, może to oznaczać, że w przyszłych zeszytach zobaczymy Sue używającą swojej mocy w kreatywny sposób, który będzie jej zastępował broń palną. 


Jako pierwszy zeszyt miniserii, Invisible Woman #1 spełnia swoje zadanie, wprowadzając czytelników nie tylko do fabuły samej serii, ale w krótki i zwięzły sposób pokazuje, kim obecnie jest Sue Richards i jak wygląda jej najbliższe otoczenie i relacje rodzinne. Waid chwalił się, że z łatwością powrócił do pisania tych postaci, a po tym zeszycie nie mogę się doczepić pisanej przez niego Sue. Czuję się jak najbardziej zachęcona do czytania kolejnych przygód szpiegini Sue.


Invisible Woman #1

Scenariusz: Mark Waid

Rysunki: Mattia De Iulis


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Avalonowi.


Komentarze

Popular Posts

Jak śmierć Lois Lane oddziałuje na Supermana

Flame on! Queerkodowanie jednego z pierwszych superbohaterów Marvela