Recenzja komiksu - All-New Wolverine tom 1 Cztery Siostry

Z całej rodziny Rosomaków najbardziej lubię Dakena, ale słyszałam wiele dobrego o All-New Wolverine i z chęcią zabrałam się za tom pierwszy, aby poznać przygody Laury jako nowej Wolverine. Zaczynamy śledzić jej poczynania w momencie, kiedy po śmierci swojego ojca przyjęła nie tylko jego imię, ale również strój, całkowicie stając się jego zastępczynią. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli i cieszę się, że seria nie zawodzi w przedstawieniu Laury jako Wolverine.

W tomie Cztery siostry zostaje nam przedstawiona historia klonów Laury. Ona sama została sklonowana, więc wie, że historia ich powstania nie może być tak czarno-biała, jak zostaje jej na początku przedstawiona. Poznajemy trzy klony Laury, w tym Gabby, o której głośno w Marvelu do tej pory. Wolverine zabiera siostry w podróż, aby odkryć więcej faktów związanych z ich istnieniem, dzięki czemu czytelnicy mogą szybko poznać samo miejsce Laury w obecnym statusie quo świata Marvela. Pojawiają się postacie z różnych części tego świata; ich camea są przeprowadzone płynnie i nie są wymuszone, więc nie odczuwa się tego jak listę, którą trzeba odhaczyć. Jest to naturalna kolejność, która buduje reputację nowej Wolverine w naszych oczach – czy też utwardza ją. 

 

Poznajemy też chłopaka Laury – Warrena – który jest obecny tylko w pierwszych zeszytach. Chcę porównać go trochę do tolkienowskich Orłów, chociaż nie pojawia się jako ostatnia deska ratunku, a wtedy, kiedy Wolverine potrzebuje, aby ją gdzieś podrzucić. Ich relacja jest jedynie wprowadzona w tym tomie, więc spodziewam się rozwinięcia ich wątku w kolejnych tomach.

 

Cztery siostry pokazuje nam też, co Laura czuje, wykonując swoją robotę. Jak wiele od siebie wymaga i jak bardzo ze sobą walczy – bo wie, że jest najlepsza w tym, co robi, czyli w zabijaniu, ale niekoniecznie musi to robić. Nie chce tego robić i właśnie przez to zmaga się ze sobą i ze swoimi instynktami, przy okazji walcząc z takimi samymi instynktami u swoich klonów. To właśnie dzięki siostrom i wspieraniu ich, sama Laura otrzymuje pomoc, aby odkryć w sobie potrzebną jej siłę.

 

Wspomniana wcześniej Gabby jest najmłodziej wyglądającą z sióstr i wydawać by się mogło, że najbardziej potrzebuje nauki, ale to nie ona sprawia Wolverine najwięcej problemów. Gabby wchłania wiedzę i mentorskie słowa Laury jak gąbka, nawet kiedy nie są one kierowane do niej samej. Przez to można błędnie pomyśleć, że tak naprawdę Gabby takiego ukierunkowania nie potrzebuje, bo już sama wszystko wie, ale kiedy przychodzi co do czego, to sama Gabby przyznaje, ile się nauczyła. Stąd wiemy, że takie mentorskie wsparcie było jej potrzebna i można się cieszyć, że Laura wzięła ją pod swoje skrzydła. 

 

Jako pierwszy tom serii, Cztery siostry znakomicie spełnia swoje zadanie. Nie tylko umiejętnie przedstawia nam postać Laury, tak aby nowi czytelnicy mogli się dowiedzieć, jaką jest postacią, a starzy fani nie poczuli się znużeni, ale też wprowadza samą Wolverine w nowe przygody, budując dla niej podłoże. W polskim tłumaczeniu wykonanym przez Weronikę Sztorc nie znalazłam błędów czy niezręcznych elementów, a jedyna trudność, na jaką się natknęłam, to czytanie “Wolverine” jako nazwy damskiej, bez odmian przez przypadki – tylko dlatego, że po prostu przywykłam do męskiej wersji Wolverine’a. Nie jest to oczywiście w żaden sposób wina tłumaczenia, tylko kwestia oduczenia się myślenia o Wolverinie tylko jako o facecie. Uważam, że seria All-New Wolverine zapowiada się naprawdę ciekawie i z wielką chęcią chwycę za kolejne tomy o Laurze.


All-New Wolverine tom 1 Cztery siostry

Scenarzysta: Tom Taylor

Ilustrator: David Lopez, David Navarrot

Tłumacz: Weronika Sztorc

Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami

cena z okładki: 39,99 zł

liczba stron: 144


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Avalonowi.


Komentarze

Popular Posts

Jak śmierć Lois Lane oddziałuje na Supermana

Flame on! Queerkodowanie jednego z pierwszych superbohaterów Marvela