Garth Ennis - najlepszy pisarz Supermana?

Garth Ennis nie jest pisarzem, którego scenariusze komiksowe mnie interesują. Jego styl kompletnie mi nie odpowiada, nie poruszają mnie też historie, które on chce przekazać czytelnikom. Dlatego przedzieranie się przez niektóre jego serie, aby znaleźć potrzebne do tego wpisu elementy, było dla mnie dość męczące, ale się udało.

Powodem, dla którego w ogóle zabrałam się za prace Ennisa, był Superman. A dokładniej fakt, że Ennis bardzo dobrze rozumie Supermana i pokazuje to nawet wtedy, kiedy Superman mógłby zostać u niego zastąpiony lampą i fabuła nie zmieniłaby się przez to w żaden drastyczny sposób. Ale po kolei.

Pierwszym komiksem, w którym można poczytać o Supermanie pisanym przez Ennisa, jest Superman 80-Page Giant (1999) #1. To opublikowany pod koniec 1998 roku zbiór siedmiu krótkich historii o tytułowym superbohaterze, napisanych przez różnych scenarzystów. Jednym z nich jest Ennis, który w zaledwie dziesięciu stronach zawarł naprawdę porządną podstawę charakteru Supermana, pokazując, że wie, kim Clark jest i jak operuje jako superbohater.

W historii pod tytułem "Jak być superbohaterem" poznajemy Supermana oczami jednego z bohaterów serii Hitman pisanej przez Ennisa. Nie do końca wiem, jak Sixpack jest ostatecznie przedstawiony w Hitmanie, ale tutaj jest (nie)zwykłym pijakiem, który zaczyna śnić o tym, że jest obrońcą Gotham i wybrał się do Metropolis. Spotyka tam Supermana, zaczynają rozmawiać i Człowiek ze Stali zgadza się na to, aby tego dnia razem zwalczali zło.

Dalej następuje ciąg wydarzeń, podczas których Sixpack robi wszystko źle, więc Superman musi za nim latać i naprawiać jego błędy, jednocześnie tłumacząc mu, co robi nie tak i dlaczego. Jest to wręcz seria krótkich wykładów z ust Supermana, ale taka forma jak najbardziej sprawdza się w tym wypadku.

Kiedy Sixpack wleciał do LexCorp Tower, aby pobić Luthora (który w tym momencie nic złowieszczego nie robił), Superman poleciał za nim i uratował Lexa. Musiał wyjaśniać Sixpackowi, że choć obaj wiedzą, że Luthor jest super-złoczyńcą, to nie mogą ot tak na niego napadać, bo powinni przestrzegać prawa.


Kiedy Sixpack chciał spalić całe więzienie na Stryker's Island, aby pozabijać przebywających tam więźniów, Superman znowu musiał interweniować i tłumaczyć mu, dlaczego zamordowanie kryminalistów nie jest właściwym rozwiązaniem.


I aby Sixpackowi pokazać, że to działa – że kryminaliści mogą być zrehabilitowani – Superman zabiera go do... Doomsdaya, który prowadzi grupę terapeutyczną dla ofiar brutalnych zbrodni. Absurdalność tego komiksu sięga w tym momencie szczytu, bo Człowiek ze Stali przedstawia Sixpackowi nowego, zreformowanego Doomsdaya w tym samym kadrze, gdzie ów złoczyńca zbiera z ulicy zęby, które Sixpack mu wybił.

Na przestrzeni tych dziesięciu stron mamy kontakt z Supermanem Ennisa poprzez to, jak reaguje na Sixpacka, który nie jest w żaden sposób osobą, jaką powinno się podawać za wzór do naśladowania. Człowiek ze Stali jest tutaj po to, aby nauczyć go, jak być superbohaterem – stąd tytuł tej historii, ale także forma tej nauki. Jest to latanie za Sixpackiem, aby powstrzymać go przed popełnieniem błędu, od którego nie ma odwrotu, przy okazji ucząc go, jak powinien się zachowywać jako superbohater taki, jak Superman.

Garth Ennis rozpisał w tej historii szkielet moralny Supermana, całkowitą podstawę, na której powinno się budować wszystkie inne historie z tym superbohaterem, kiedy walczy ze złoczyńcami. Niby jest to coś, co jest logiczne i każdy rozumie, ale przez formę, jaką Ennis wybrał, widzimy nie tylko wypisanie w punktach, jak Superman postępuje z kryminalistami, ale także jego reakcję na osobę, która ma dobre intencje – chce być superbohaterem – ale podchodzi do tego z całkowicie innym stanem umysłu, jaki powinien mieć każdy superbohater.

Drugi komiks z Supermanem pisany przez Ennisa to Hitman #34, który na rynku pojawił się tydzień po wyjściu "Jak być superbohaterem". Ten zeszyt otrzymał nagrodę Eisnera.

Tommy Monaghan, tytułowy Hitman, znajduje się na dachu w Gotham, kiedy Człowiek ze Stali decyduje się wylądować obok. Tommy jest fanem Supermana; pyta go o zgodę, czy może zapalić i nie chce przy nim przeklinać; jest chętny, aby z nim porozmawiać, ale też zachowuje się, jakby nie chciał zabierać mu czasu. Okazuje się, że Clark akurat potrzebuje kogoś, kto nie jest superbohaterem, a komu może się wygadać. Dosłownie. Rozmawiał już z Batmanem – dlatego w ogóle był w Gotham – ale sposób, w jaki Batman radzi sobie z problemami i smutkiem nie jest sposobem, który dla niego działa. Tommy stwierdza, że gdyby nie Superman, to przynajmniej dwanaście razy już by nie żył, więc z wdzięczności może go chociaż wysłuchać.

Superman otwiera się przed Tommym, opowiadając mu o swojej ostatniej misji ratunkowej, która prawie stuprocentowo zakończyła się sukcesem. Słowo-klucz: prawie. Właśnie to prawie męczy Clarka i dlatego nie jest zadowolony, gdyż nie udało mu się uratować wszystkich astronautów, którzy wybierali się na Marsa.

Ennis po raz kolejny zagłębia się w sedno postaci Supermana, ale tym razem zwraca uwagę na to, jak inni postrzegają Człowieka ze Stali, a także kim tak naprawdę on jest: jak operuje i jakim jest superbohaterem – ale i człowiekiem.


Aby móc uratować astronautów, Clark musi ręcznie zamknąć reaktor, aby nie wybuchł, dając ekipie szansę na ucieczkę. Powiedziano mu, że dowódca wyprawy próbował powstrzymać wybuch, ale zginął, więc Supermanowi pozostaje uratować resztę załogi. Jak się jednak w ostatniej chwili okazuje – dowódca żyje, tylko utknął bez możliwości kontaktu, więc Człowiek ze Stali doskonale zdaje sobie sprawę, że jego ratunek nie ma szans na powodzenie.


To, że Clark nie zdołał uratować jednego człowieka, bardzo na nim ciąży: "Nigdy o tym nie zapomnę". Tak mocno to się na nim odbiło, ponieważ ludzie postrzegają Supermana jako osobę, która wszystko załatwi, wszystko naprawi. Clark próbuje być taką osobą, ale nie jest wszechmocny i nie wszystko mu wychodzi.


O ile w poprzednim komiksie z Supermanem, który Ennis pisał, mogliśmy zapoznać się z tym, czym ten superbohater się kieruje, tak tutaj Ennis nam pokazuje, jak Clark reaguje na porażkę – a także czym dla niego jest ta porażka. Uratował pozostałych astronautów, ale to jedno życie, które dostrzegł w ostatniej chwili i do którego nie zdążył dotrzeć, ciąży mu najbardziej. A jest tak, ponieważ Superman doskonale wie, że ludzie mają wobec niego wymagania, którym on chce sprostać, aby mieli nadzieję i wiedzieli, że nawet w najbardziej mrocznej sytuacji jest szansa na ratunek. Jednocześnie obawia się tych wymagań, bo chce im sprostać, ale doskonale wie, że może jedynie próbować i nigdy nie będzie miał stuprocentowej pewności, że mu się to uda. W tym wypadku to się nie udało i boleśnie ciąży to na sumieniu Clarka.

Widzimy tutaj jedną z obaw Człowieka ze Stali, która kieruje nim równie silnie, co jego moralny kompas pokazany w historii z zeszytu Superman 80-Page Giant #1. Ennis buduje na szkielecie, który stworzył, pokazując nam kolejną podstawę osobowości Clarka i tego, co czyni go Super- ale i po prostu -manem.

Z ust Tommy'ego padają również słowa, które opisują Człowieka ze Stali w taki sposób, w jaki ta postać myśli o sobie. Tommy powiedział na głos to, kim Clark chciałby po prostu być.


Zostawianie swojej przeszłości za sobą pasuje do tego kontekstu – bo doskonale wiemy, że Clarkowi tak naprawdę nadal zależy na swoim dziedzictwie. Nauczył się języka i poznał religię świata swoich biologicznych przodków. Jednak nie pokazuje tego publicznie, więc taka osoba jak Tommy nie zna tych szczegółów, bo na co dzień widzi Supermana po prostu jako superbohatera ratującego życia, a nie studiującego kryształy i uczącego się o martwej planecie.

Słowa "Jako Amerykanin" również wiele ze sobą niosą. Nie chodzi tutaj o przynależność do Stanów Zjednoczonych Ameryki, o samo obywatelstwo. Chodzi o tygiel narodów, w który Clark się wmieszał. Jest to kwestia przyznania, że pochodzi z obcej kultury, ale teraz jest w Stanach, gdzie decyduje się na asymilację i zostanie przede wszystkim Amerykaninem. Jest to część amerykańskiego snu z powiedzenia "Prawda, sprawiedliwość i amerykański sen", gdzie nie chodzi o to, jaka Ameryka jest, ale jaka może być, jeśli osiągnie swój pełny potencjał.

Prawie dziesięć lat później, w 2007 roku, Garth Ennis napisał crossover JLA/Hitman, dwuzeszytową historię o przygodzie Tommy'ego w Watchtower na księżycu.

Kiedy Tommy zostaje sprowadzony do Ligii, Batman nie jest pozytywnie do niego nastawiony – nie tylko dlatego, że Tommy w przeszłości zwymiotował na niego, ale przez wykonywaną przez niego profesję. Gdy dowiaduje się, że Kyle Rayner przez chwilę współpracował z Tommym, Batman zaczyna prawić mu wywód o braku moralności Hitmana; ten wywód zostaje przerwany, kiedy pojawia się Superman i wita z Tommym jak ze starym znajomym. Dopiero wtedy Clark dowiaduje się od Batmana, że Tommy jest zabójcą i że siedział na dachu podczas ich ostatniego spotkania, bo stamtąd mógł trafnie zabić swój cel.

W tym komiksie Ennis po raz kolejny wwierca się w postać Supermana, do jego podstaw, ale nie tylko. Teoretycznie jest to pierwszy raz, kiedy Ennis oprócz Supermana pisze również Clarka, chociaż nie do końca – Clark jest tu tylko po to, aby nadać komuś rolę narratora, aby móc przedstawić wydarzenia osobie trzeciej; jest dziennikarzem, który udziela wywiadu komuś innemu – aby nie nazwać tego spowiedzią.

Pierwszym elementem, za który Ennis się chwyta, jest jestestwo Supermana. W bardzo prosty i krótki sposób podsumowuje to, kim Człowiek ze Stali jest, a kim nie jest. Pokazuje nam to jego własnymi słowami:



Krótkie, treściwe przesłanie, będące kolejną podstawową częścią postaci Supermana. Niektórzy scenarzyści uważają, że Superman byłby posłusznym żołnierzem i pracowałby dla rządu, ale tak nie jest. Człowiek ze Stali walczy za ludzi, a nie na rozkaz. Zdaje sobie sprawę, że będąc na posługi jednego rządu, wyrządziłby więcej zła niż dobra.

W tym komiksie Ennis zawarł też piękne słowa, poprzez które pokazuje, jak Clark patrzy na Ziemię – podziwia ją jak piękny klejnot, ale jest to podziw wynikający z jego miłości do tego miejsca, a nie bezosobowej obserwacji pięknego przedmiotu. Przywiązanie Clarka do Ziemi jest powodem, dla którego ochrania ludzkość i stara się zapewnić jej jak najwięcej możliwości do rozwoju.


Ostatnim elementem, który można odczytać z tego komiksu, jest podejście Ennisa do superbohaterów w porównaniu z bardziej ludzkimi bohaterami. Kiedy Liga była pozbawiona mocy, Tommy uratował świat, ale robiąc to, zamordował kilka osób. Ennis postawił przed czytelnikami sytuację, w której nie ma superbohatera do pomocy, gdzie zwykły człowiek musi podjąć decyzję, aby ratować ludzkość. Decyzją Tommy'ego jest zabicie najeźdźców, bo nie widzi innego rozwiązania. Wyjaśnienie jego zachowania poznajemy poprzez Clarka, dzięki czemu dowiadujemy się, jak on sam to postrzega:


Drugą częścią postrzegania superbohaterów przez Ennisa są poniższe kadry, gdzie przedstawia swoje własne zdanie, wykorzystując Tommy'ego:


I mówił "Superman jest spoko" – najlepsze zdanie, które opisuje podejście Gartha Ennisa do superbohaterów, napisane przez niego samego. Ennis zaczął czytać komiksy superbohaterskie jako nastolatek i były już wtedy dla niego zbyt dziecinne. Ale nie Superman.

Widać to szczególnie mocno w komiksie All-Star Section Eight z 2015 roku, gdzie w każdym zeszycie spotykamy superbohatera, z którego Ennis w różny sposób się wyśmiewa.

Batman jest karykaturą samego siebie, dostaje mandat od czarnoskórej policjantki za zaparkowanie batmobilu w niedozwolonym miejscu i jest nazwany rasistą; hiperbolicznie przeżywa te dwa przypadki. Wonder Woman dostaje młotem w głowę i jej zachowanie zmienia się w trzpiotkę. J'onn nachodzi jednego z bohaterów komiksu molestującego seksualnie drugą osobę, która ma wnętrzności na wierzchu, i ucieka straumatyzowany.

Aż docieramy do Supermana, który jako jedyny chce wysłuchać głównego bohatera – wspomnianego już Sixpacka – i zabiera go do swojej Fortecy Samotności. Dopiero tam Sixpack dochodzi do wniosku, że chyba superbohaterowie nie istnieją i sam ich sobie wymyślił w swoim pijackim stanie umysłu – bo ile razy widzieliśmy, jak Batman zaprowadza Jokera do Arkham? Ile razy dzieje się wciąż i wciąż to samo? Człowiek ze Stali ani tego nie neguje, ani tego nie potwierdza, tylko pyta go, czy wie, że w niektórych kulturach wierzyło się, że bóg wyśnił istnienie świata i kiedy się obudzi, wszystko zniknie. Dodaje, że może wszyscy powinni być Sixpackowi wdzięczni za to, że wyśnił ich w ten sposób.

To właśnie w tym komiksie Superman jest łatwo zastępowalną lampą wspomnianą na początku. Istnieje tu tylko po to, aby Sixpack mógł sam, na spokojnie, dojść do pewnych wniosków, ogarnąć swoje życie i zastanowić się nad tym, co się dookoła dzieje. Ennis używa Supermana jako uspokajającej obecności – i czy nie taki właśnie powinien być Człowiek ze Stali? Ktoś, dzięki komu ludzie mogą spać spokojnie? Fakt, że tym razem Ennis pisał Supermana z New 52 (w Polsce: Nowe DC Comics), którego historia znacząco różniła się od historii Człowieka ze Stali sprzed New 52, tylko potwierdził to, że szkielet postaci Supermana Ennis ma w małym palcu.

Garth Ennis pisał tego superbohatera tylko kilka razy, nigdy nie w jego solowej serii, ale za każdym razem trafiał w jego sedno. Nigdy nie skupił się na nim jako na Clarku Kencie, wykorzystywał tylko superbohaterską część jego osoby, a mimo to nie czuć, jakby Ennis zamknął Clarka w szufladce "Superman jest prawdziwy, a Clark Kent jest maską". Clark jest sercem Supermana, jego człowieczeństwem, a to właśnie widać w komiksach Ennisa.

Z jednej strony chciałabym zobaczyć, jak Ennis poradziłby sobie pisząc solową serię Supermana, z drugiej wiem, że jego niechęć do innych superbohaterów mogłaby bardzo negatywnie wpłynąć na gościnnie pojawiające się inne postacie. Na dodatek nie mam pewności, jak zostałyby potraktowane osoby z serii Supermana, które nie są superbohaterami – Lois, pracownicy Daily Planet. Mimo to, wolałabym chociaż jedną miniserię o Supermanie od Ennisa z DC Dark Label, niż planowany pod tym imprintem Superman: Year One od Franka Millera.

Komentarze

Popular Posts

Jak śmierć Lois Lane oddziałuje na Supermana

Flame on! Queerkodowanie jednego z pierwszych superbohaterów Marvela