Niesprawiedliwość Ligi Sprawiedliwości

Post zawiera spoilery do Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera.

Początkowym planem Zacka Snydera była pięcio- lub sześciofilmowa historia, która kręciłaby się głównie wokół Supermana i jego podróży do stania się bohaterem pewnym swojego miejsca na świecie. Ostatecznie już po Człowieku ze Stali musiał z tej wizji zrezygnować, ponieważ studio bardzo chciało dogonić Marvela i jak najwcześniej wypuścić film zespołowy. Według nich, nie było czasu na Człowieka ze Stali 2 i solowy film o Batmanie, więc zdecydowano się na Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (BvS). A potem studio jeszcze zagmatwało plany Snydera, co ostatecznie skończyło się wypuszczeniem tzw. Josstice League, czyli kinowej wersji Ligi Sprawiedliwości, która była w dużej mierze produktem Jossa Whedona.

Jestem zadowolona z Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera (ZSJL) niemal w całości. Mimo to, nadal widać, jak przyznał sam Snyder, że to kolejna część układanki, jaką byłaby historia przedstawiona przez niego (nadal po interwencji studia, ale mimo to jego). Nie chodzi mi tutaj o kwestię zapowiedzianego w filmie najazdu (nalotu!) Darkseida na Ziemię, ale kwestię Knightmare

O ile w BvS zupełnie nie miałam problemu z wizją tej przyszłości (sam Barry mówi, że dziwne rzeczy się dzieją z czasem, kiedy zbliża się do osiągnięcia prędkości światła), o tyle w ZSJL już nie mam możliwości wyjaśnienia, w jaki sposób Bruce stał się prorokiem. Być może byłoby to wytłumaczone w kolejnych częściach świata Snydera i tak to sobie dopowiadam. Skoro jednak nie dostaliśmy tego kanonicznego wyjaśnienia, to za bardzo mi to przypomina nielubiany przeze mnie motyw wszechmocnego Batmana (niby wszyscy lubią tę postać, bo jest tylko człowiekiem, ale to zawsze on wygrywa wszystkie walki, nieważne z kim). 

Sam świat Knightmare ma to do siebie, że jego punktem zapalnym jest śmierć Lois, która doprowadziła do tego, że Superman stał się zły – a konkretniej po prostu podatny na wpływy Darkseida poprzez Równanie Anty-Życia. Jak wspominałam wcześniej (mój post [Jak śmierć Lois Lane oddziałuje na Supermana]), wykorzystanie tego motywu nie pasuje mi zupełnie. Takie zagranie by zrobić z Supermana złoczyńcę było w Injustice, takie zagranie jest także tutaj. 

Zajmujący jest wybór stroju Supermana w obu wizjach z ZSJL. W pierwszej, którą zobaczył Cyborg, widzimy Człowieka ze Stali w czarnym stroju trzymającego, jak można się domyślić, szkielet Lois. Za nim stoi Darkseid, który kładzie rękę na ramieniu Kryptonijczyka, stąd sądziłam, że Superman jest pod jego wpływem w Knightmare, co zostało potwierdzone w niedawnym wywiadzie ze Snyderem [źródło: Zack Snyder Explains That Enigmatic Justice League Ending]. Jest to jednak bardzo uproszczona wizja, bo nie mamy pokazanego momentu, w którym Równanie Anty-Życia przejmuje Supermana. Całkiem zrozumiałe zagranie, biorąc pod uwagę, że są to tylko urywki przyszłości. W drugiej wizji ZSJL, którą wyśnił Bruce, Kal-El jest w swoim tradycyjnym, niebieskim stroju. Snyder przyznał, że studio w ogóle nie chciało, aby używał czarnego wariantu. W pierwotnych planach Snydera, Superman miał go nosić aż do momentu, kiedy jego podróż do zostania bohaterem się zakończy. Dlaczego w takim razie niebieski strój ma już na sobie, kiedy jest tym złym Supermanem? Naprawdę mi to nie gra. 

Dygresja: liczyłam, że niebieski strój wróci na scenę w epilogu, gdzie widzimy Clarka w płaszczu, ściągającego okulary i wchodzącego w zaułek. To byłby dobry moment na powrót tego stroju, przez co zupełnie nie miałabym do czego się przyczepić w poprzednim akapicie.

Widziałam wiele osób, w tym aktorów, którzy mówią, że BvS to bardziej batmanowski film. Nie mogę się z tym zgodzić. Batman przechodzi w nim swoistą przemianę, odzyskuje swoją wiarę, ale nie tylko na tym jest skupiona fabuła. Supermanem targają wątpliwości, czy powinien działać, skoro wywołuje takie kontrowersje. Jest to motyw, który pojawia się w wielu komiksach dotyczących tego bohatera, a który mało kto lubi, jeśli chodzi o przedstawienie Człowieka ze Stali. I tutaj ponownie pojawia się nielubiane przeze mnie myślenie: fani narzekają, że Superman jest wszechmocny, ale kiedy pokazuje słabości, to nagle jest to niewłaściwe przedstawienie tej postaci, mimo że istniało już od lat.

Już w BvS mamy pokazane, że wizja Knightmare ma rację w jednej kwestii: Lois Lane jest całym światem Clarka. To ona daje mu siłę, aby wykonał ostateczny krok do pokonania Doomsdaya. Później w ZSJL mamy już bardziej pewnego siebie Supermana, bez tych wątpliwości z BvS, dlatego nie rozumiem, dlaczego śmierć Lois tak bardzo by na niego wpłynęła (nawet jeśli byłaby w ciąży). To już nie jest ten Superman, który nie zna swojego miejsca na Ziemi. Nic nie powinno na niego wpłynąć tak dogłębnie, aby stał się zły, zwłaszcza nie śmierć Lois. Nie zhańbiłby jej pamięci w taki sposób.

Specjalnie nie poruszałam kwestii związku Bruce'a i Lois (i ich dziecka, które w przyszłości stałoby się nowym Batmanem), ponieważ te plany zostały przekreślone już jakiś czas temu (a konkretnie po BvS i przepisaniu scenariusza do ZSJL). Mimo to, w wizji Cyborga widzimy, że Superman trzyma szkielet Lois na rękach właśnie w Batjaskini, a w linkowanym wcześniej wywiadzie Snyder potwierdza, że w jego wizji Lois jest w ciąży, a syn jej i Clarka, Bruce Kent, też stałby się Batmanem. 

Coraz gorzej odbieram każdą kolejną historię, w której Superman jest zły. Jest już ich za dużo. Knightmare nie jest niczym nowym, więc wolałabym, aby zakończyło się przed powrotem Clarka do życia. Snyder mówił, że we wszystkim chodzi o Supermana, ale wcale tak nie jest. Nic, co skupia się tak bardzo na Człowieku ze Stali schodzącym na złą drogę, nie jest o nim. Jest o ludziach, którzy muszą go powstrzymać.

Dlatego Injustice jest tak popularne. Tom Taylor wyśmienicie pisze relacje między postaciami i jak zbliża ich wspólny wróg.

Dlatego ZSJL i sceny Knightmare mi się podobają. Podobałyby mi się bardziej, gdyby Superman był po prostu uwięziony przez Darkseida i musieliby go uratować, a nie pokonać.

Komentarze

Popular Posts

Jak śmierć Lois Lane oddziałuje na Supermana

Flame on! Queerkodowanie jednego z pierwszych superbohaterów Marvela