Gdzie jest Peter Parker w "Spider-Man: Homecoming" [spoilery]

Kiedy oglądałam pełnego zapału i gorliwego Spider-Mana w Civil War, byłam zadowolona z Petera, jakiego wtedy dostałam. Nie był to idealny Peter, jakiego chciałam widzieć we filmie (kiedyś dostanę film o dorosłym Spider-Manie, który szkołę już ma dawno za sobą!), ale jego przedstawienie było jak najbardziej na plus. Cieszyłam się, że dostanę cały film o takim Spider-Manie. Ale jednak się przeliczyłam, bo im dalej w Homecoming (dalej: hoco) – ba!, w samą promocję tego filmu – tym dalej od Petera Parkera, a bliżej generycznego nastolatka, który posiada pajęcze moce i dostał wypasiony strój od Tony'ego Starka.


Zacznę od tego, o czym już wspomniałam: dostaliśmy kolejny film o Spider-Manie, który jest nastolatkiem. I o ile mogłabym to przełknąć, bo każdy reboot filmowy zdaje się zaczynać od samego początku danego bohatera, to jednak jest to trzecie podejście do Spider-Mana. Z jednej strony fani nie chcą widzieć po raz kolejny śmierci wujka Bena, ale z drugiej są całkowicie za tym, aby akcja kolejnego filmu o Spider-Manie znowu toczyła się w szkole. Gdzie jest granica, która określa, co możemy widzieć po raz kolejny, a czego nie? Dlaczego fani chcą origin story, czyli nastoletniego Petera Parkera, ale jednocześnie nie chcą najważniejszego punktu tej historii, czyli śmierci Bena Parkera?

Spider-manowe "Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność" całkowicie zanika w hoco. Potrafię zrozumieć chęć wykluczenia widoku śmierci Bena Parkera całkowicie, ale pozbywając się konsekwencji tej śmierci, usuwa się to, co określa Petera i jego działania. Nie trzeba pokazywać śmierci, aby przedstawić to, jak ona oddziałuje na Petera. W hoco mamy tylko jedną wzmiankę, że być może coś się stało, bo Peter nie chce bardziej obciążać swojej ciotki.

Jon Watts, reżyser i jeden ze scenarzystów hoco, stwierdził, że nie chciał rozwodzić się nad tym, że Peter czuje się częściowo odpowiedzialny za śmierć wujka Bena, ponieważ wolał skupić się na tym, jakie to jest ekscytujące, być piętnastolatkiem i mieć moce [źródło: x]. Czyli... chciał moc, ale olał odpowiedzialność. I to widać w tym filmie. Zamiast skupiania się właśnie na odpowiedzialności za swoje akcje, Peter w hoco skupia się na tym, aby należeć do Avengers. Max Landis (reżyser i scenarzysta filmu krótkometrażowego The Death and Return of Superman, scenarzysta Superman: American Alien, Kronika) ujął to w bardzo prosty sposób w swoim threadzie na twitterze:
Tak. Motyw "Wielka moc/wielka odpowiedzialność" jest *całkowicie*
pominięty na rzecz "Bardzo chciałbym być Avengerem lol"

Dalsze tweety wspominają o tym, że każda zła samolubna decyzja Petera nie ma żadnych znaczących konsekwencji wpływających na jego życie czy na jego samego. Cokolwiek się stanie, wszystko potem jest w porządku; olał olimpiadę? I tak wygrali. Rozbił samolot? I tak nikogo w nim nie było.

Film oglądało się przyjemnie. Było śmiesznie, było fajnie. Ale nie czułam, aby to w jakimkolwiek momencie był to Peter Parker. Machnęłam ręką na to, że nadal jest w szkole średniej, mimo że zakończył ją w Amazing Spider-Man #28, a istnieje już ponad 700 zeszytów tej serii. Wzruszyłam ramionami na to, że nie będzie pokazanej śmierci Bena Parkera. Ale kiedy dotarło do mnie, że przez cały film nie zobaczę tego, jak konsekwencje tej śmierci wpłynęły na Petera, zorientowałam się, że to tak naprawdę nie jest film o Peterze Parkerze. Hoco jest adaptacją komiksów, a nie ich odwzorowaniem, jednak nie rozumiem, dlaczego tak ważne wydarzenie w życiu Petera zostało pominięte całkowicie w tym filmie.

Dlatego hoco nie jest dla mnie filmem o Peterze Parkerze, tylko o nastolatku, który ma pajęcze moce.

Komentarze

Popular Posts

Jak śmierć Lois Lane oddziałuje na Supermana

Flame on! Queerkodowanie jednego z pierwszych superbohaterów Marvela